Wiele osób sądzi, że karmienie piersią jest tak naturalne, że wystarczy po porodzie przystawić dziecko i już po sprawie. Niestety, okazuje się, że większość kobiet napotyka na przeróżne trudności, które powodują, że karmienie piersią staje się trudne, że muszą o nie walczyć, że muszą się go uczyć, że niejednokrotnie poddają się i rezygnują z karmienia piersią. Co zatem zrobić, żeby ułatwić sobie ten start, a czego unikać, żeby nie dokładać sobie problemów? Jak właściwie przygotować się do karmienia piersią? Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego postu, wszystko stanie się jaśniejsze 🙂
CO ROBIĆ?
1. Przystaw dziecko do piersi w ciągu 2h od urodzenia, a jeszcze lepiej w ciągu pierwszej godziny. Wtedy maluch jest aktywny, a jego odruch ssania jest najsilniejszy. W momencie wydalenia łożyska, piersi dostają sygnał, że mają zacząć produkować mleko, natomiast ssący noworodek najlepiej nakręca laktację! Na początku jego żołądek jest maleńki i naprawdę nie potrzebuje wiele, wystarczy kilka kropel siary, która wyposaża maleństwo w ogromną dawkę czynników odpornościowych oraz gwarantuje zasiedlenie jego układu pokarmowego „dobrymi” bakteriami.
2. Karm na żądanie – dziecka lub swoje (gdy czujesz, że Twoje piersi są bardzo przepełnione, albo uznasz, że maluch śpi za długo). Zwracaj uwagę na wczesne oznaki głodu u swojego dziecka (gdy będzie już bardzo głodne, trudniej będzie Ci je prawidłowo przystawić do piersi). Karm minimum 8 razy na dobę, u noworodka pilnuj by odbywało się to nie rzadziej niż co 3 godziny w dzień i nie rzadziej niż co 4 godziny w nocy. Pamiętaj też, że w nocy (ze względu na wyższe stężenie prolaktyny we krwi) produkcja mleka jest większa i jest ono bardziej kaloryczne. Karmienia nocne są bardzo wartościowe!
3. Dbaj o dobre przystawienie – jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, jeśli wydaje Ci się, że dziecko jest ciągle głodne, poproś położną/doradcę laktacyjnego o sprawdzenie przystawienia. Podobnie, jeśli Twoje brodawki są bardzo obolałe, mają rany, krwawią, pękają – prawdopodobnie dziecko źle (za płytko) chwyta pierś. Domagaj się także sprawdzenia wędzidełka – zbyt krótkie może powodować ból i rany na brodawkach oraz niewystarczające pobieranie pokarmu, a przez to niskie przyrosty wagi dziecka. Zwracaj uwagę na to, czy maleństwo ssie aktywnie, czy słyszysz połykanie.
4. Miej kontakt do CDL (Certyfikowany Doradca Laktacyjny) lub IBCLC (Międzynarodowy Dyplomowany Konsultant Laktacyjny) – nawet jeśli nie będziesz go potrzebować, dobrze jest przed porodem zrobić rozeznanie o dostępnych i polecanych w Twojej okolicy specjalistach (spis tutaj). Wtedy w razie jakiegokolwiek problemu, po prostu umawiasz wizytę, nie musisz już tracić czasu na poszukiwania. Wielu doradców oferuje wizyty domowe, niektórzy nawet przyjeżdżają do szpitala. W większości szpitali jest jakaś „osoba od laktacji”, położne też mogą pomóc w tym temacie. Niestety, zdarza się, że rady otrzymane w szpitalu wcale nie służą karmieniu piersią. Dlatego moim zdaniem warto mieć wiedzę na ten temat (by móc ocenić wartość porady), albo chociaż znać osoby/miejsca, gdzie na pewno będziesz mogła uzyskać rzetelną poradę laktacyjną.
5. Uświadom sobie, że noworodek może chcieć być przy piersi non-stop. Dla niego pierś to nie tylko jedzenie. To przede wszystkim bezpieczna baza, jedyne co dobrze zna – Twój zapach, rytm bicia Twojego serca, ciepło, Twój głos, Twój dotyk. Wszystko poza Tobą, jest dla niego nowe, obce i przerażające. Natomiast, może być to też sygnał, że karmienie z jakiegoś powodu nie jest skuteczne. Należy więc wtedy przyjrzeć się aktowi karmienia.
6. Proś o pomoc zawsze, gdy tylko masz jakieś wątpliwości, gdy coś Cię martwi, gdy czegoś nie jesteś pewna, gdy czujesz się zagubiona, nie wiesz co masz robić. Masz do tego prawo!
7. Uwierz w siebie, uwierz w to, że jesteś w stanie wykarmić swoje dziecko! Przypadki, w których niemożliwe jest karmienie piersią dotyczą mniej niż 5% kobiet.
Mówi się, że „karmienie jest w głowie”. Częściowo na pewno tak,… ALE! Sama wiara nie wystarczy. W naszym kraju przede wszystkim brakuje profesjonalnego wsparcia w laktacji. Co z tego, że Mama uwierzy, że ma wystarczającą ilość mleczka, jeśli położna, pediatra czy „ciocia dobra rada” doradzi coś, co zamiast pomóc, jeszcze bardziej popsuje jej karmienie?! Co z tego, że Mama uwierzy, jeśli na każdy jej problem, proponowanym rozwiązaniem będzie podanie mleka modyfikowanego?!
CZEGO NIE ROBIĆ?
1. Nie dokarmiaj i nie dopajaj – do końca 6. miesiąca życia, dziecko potrzebuje tylko i wyłącznie Twojego mleka, nawet podczas upałów (ważne jest jednak podawanie piersi na żądanie). Decyzja o dokarmianiu powinna być podjęta przez lekarza na podstawie wyraźnych wskazań medycznych. Dokarmianie bez wskazań medycznych prowadzi do pogłębiania problemów z laktacją – dziecko, które wypije mleko modyfikowane, nie będzie głodne, nie zgłosi się do piersi, nie „zamówi” kolejnej porcji mleka; im mniej dziecko ssie pierś, tym mniej mleka jest produkowane (na zasadzie podaży i popytu).
Jeśli wydaje Ci się, że dziecko się nie najada, jest głodne, słabo przybiera na wadze, trzeba znaleźć przyczynę takiego stanu, mleko modyfikowane nie jest lekarstwem. Spadek wagi w pierwszych dobach jest naturalny, jednak gdy przekracza 7% masy urodzeniowej, konieczna jest kontrola techniki karmienia.
Każda mama powinna zaznajomić się z pojęciem Wskaźników Skutecznego Karmienia – pozwalają one określić, czy dziecko (do 6. tygodnia życia) pobiera wystarczającą ilość pokarmu („Maluch najada się jeśli: jest karmiony minimum 8x/dobę, ma prawidłową pozycję przy piersi i dobry mechanizm ssania; jest aktywny przy piersi, słychać wyraźne łykanie, które trwa min. 10minut przy jednej piersi; matka odczuwa mrowienie lub ucisk w piersi związany z wypływem mleka, piersi są pełniejsze przed niż po karmieniu; dziecko jest aktywne, zadowolone, ma dobrze napięte mięśnie, budzi się do karmienia, ssie
aktywnie; moczy minimum 6 pieluch na dobę, a mocz jest jasny i bezwonny; oddaje 3-4 papkowate stolce dziennie.” /M. Nehring-Gugulska „Warto karmić piersią”).
2. Unikaj smoczka! Przynajmniej do czasu ustabilizowania laktacji (6-8 tygodni). Dziecko, które odruch ssania zaspokaja poprzez ssanie smoczka, ma ograniczoną częstość i długość karmień, a więc nie ssie na żądanie. Może to skutkować zmniejszeniem produkcji mleka. Ponadto, używanie smoczka (butelki, nakładek na piersi) może zmienić sposób ssania piersi – staje się on płytszy i słabszy. Są oczywiście kobiety, które stosują smoczki i nie odczuwają negatywnych skutków, jednak warto się od tego powstrzymać, a przynajmniej mieć świadomość możliwych konsekwencji.
Jeśli dokarmianie jest niezbędne dla zdrowia i życia noworodka, lepiej unikać podawania mleka butelką, a zastosować alternatywne metody (np. strzykawka, łyżeczka, kieliszek, SNS).
3. Nie pozwól na ściskanie piersi w celu sprawdzenia ilości mleka – po pierwsze, takie czynności są poniżające, a po drugie wyciśnięcie mleka z piersi nie jest żadną miarką, podobnie jak ściąganie laktatorem. Nie ma takiego urządzenia, które byłoby w stanie „wyssać” mleko z piersi tak skutecznie jak dziecko.
4. Nie wydłużaj sztucznie przerw między karmieniami – czasami kobiety myślą, że jeśli przedłużą okres między jednym, a drugim karmieniem, to w ich piersiach uzbiera się więcej mleka i dziecko lepiej się naje, próbują wyznaczać zegarkiem godziny karmienia, oszukiwać maleństwo smoczkiem, usypiać, bujać. Jest to błędne myślenie i również może skutkować zmniejszeniem produkcji mleka. Piersi to „fabryka” – nie „magazyn”, mleczko tworzy się na bieżąco, według potrzeb, nie ma możliwości opróżnić piersi całkowicie, zawsze jest jakaś „następna kropla” – może jedynie zwolnić/przyspieszyć się wypływ mleka. Jeśli maluch denerwuje się podczas karmienia, zawsze możesz podać drugą pierś (trzecią, czwartą itd., aż do skutku).
Każdej Mamie, która chce karmić piersią swoje maleństwo, z całego serca życzę udanego startu. Wiem, jak trudne potrafią być początki. Wiem, jak bardzo potrzebne jest wtedy wsparcie merytoryczne, ale i emocjonalne. Wiem,
jakie myśli potrafią przychodzić do głowy, gdy dziecko płacze, gdy trudno je przystawić do piersi, gdy zasypia zamiast ssać mleko, gdy padamy ze zmęczenia. Nie ułatwiają sprawy nasze hormony po porodzie.
Wierzę jednak głęboko, że szerzenie aktualnej wiedzy na temat laktacji oraz coraz szerszy dostęp do profesjonalnego wsparcia, wielu Mamom ułatwi rozpoczęcie i kontynuowanie „mlecznej drogi” tak długo, jak będą tego chciały one i ich dzieci 🙂
Źródła:
M. Nehring-Gugulska „Warto karmić piersią”.
fot. Katarzyna Kowalska www.kasiakowalskaphoto.pl
Jeśli z zaciekawieniem przeczytałaś/eś ten artykuł, pomóż mi proszę trafić z nim do większej ilości czytelników. Będę wdzięczna za każdy komentarz, polubienie na FB/IG oraz udostępnienie. Bez tej aktywności odbiorców, trudno jest przebić się przez internetowe algorytmy. Dziękuję z góry!