Poniższy tekst dotyczyć będzie… zaparć nawykowych u dzieci.
Od razu na początku chciałabym zaznaczyć, że ja nie jestem lekarzem i nie będę się tutaj wypowiadać na temat zaparć od strony medycznej. W tym artykule podzielę się osobistymi doświadczeniami oraz tym, co NAM pomogło je pokonać.
Pierwszym krokiem w przypadku zetknięcia się z problemem zaparć nawykowych jest konsultacja z pediatrą, gastroenterologiem, fizjoterapeutą i wykluczenie chorób/zaburzeń, które mogą mieć związek z zaparciami. Pomocna może być także konsultacja z psychologiem.
A więc wymienione w tekście sugestie dotyczące tego, co może Wam pomóc uporać się z tym problemem, odnosić się będą do dziecka ZDROWEGO.
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
Zaparcia nawykowe (inaczej nazywane także czynnościowymi) to takie zaparcia, które nie są spowodowane żadną chorobą, ani złą dietą. Dolegliwości powoduje świadome wstrzymywanie lub unikanie wypróżnień. Bardzo często temat ten dotyczy dzieci, szczególnie 2-3-latków.
Najczęściej problem zaczyna się bardzo niewinnie – od JEDNEGO bolesnego/nieprzyjemnego wypróżnienia. A potem nakręca się błędne koło:

Ale może być też inaczej. Powodem pojawienia się zaparć nawykowych może być stres (np. rozstanie rodziców, odpieluchowanie, pójście do żłobka/przedszkola), może być strach (przed tym co z nas “wychodzi”), może być niechęć do “rozdzielenia się z kupką” – no bo to jakby część dziecka, może być problem z załatwianiem się poza domem (np. gdy dziecko idzie do szkoły), a może być to manifestacja autonomii (wydalanie, obok spania i jedzenia to takie obszary, na które dorośli mają najmniejszy wpływ, dlatego często obszary te stają się źródłem trudności).
Śmiem twierdzić, że ten, kto tego nie przeżył, nie jest w stanie sobie wyobrazić jaki to jest koszmar. I dla dziecka, i dla rodziców. To nieustanne pilnowanie diety, żeby przypadkiem coś nie zatwardziło kupki. Płacz, krzyk, wicie się, skakanie, bieganie, zaciskanie nóżek – żeby tylko nie “wypuścić” kupy. Brak możliwości zaplanowania czegokolwiek – bo co jeśli przyjdzie czas na kupę? To okropne rozdarcie pomiędzy “jak delikatnie wytłumaczyć, że robienie kupy jest koniecznością?” a “jak nie wywrzeć presji?” czy też pomiędzy “jak mogę ci pomóc maluchu?” a “zrób wreszcie tą kupę i będzie spokój”. To uczucie chwilowej ulgi, gdy wreszcie uda się dziecku zrobić kupkę, aż do momentu kiedy znów zaczyna się wstrzymywanie. Tego się po prostu nie da opisać słowami.
Jak pomóc dziecku? (a właściwie: co nam pomogło)
DIETA
Chociaż dieta może nie być przyczyną zaparć nawykowych, to najczęściej od zwykłego zatwardzenia zaczyna się problem. Dlatego tak ważne jest pilnowanie, aby nie dopuszczać do ŻADNEGO zatwardzenia. Kupa musi być miękka, a wypróżnianie nie może powodować dyskomfortu.
Pomocne jest uzupełnienie diety o produkty zawierające błonnik oraz pilnowanie, by dziecko przyjmowało odpowiednią ilość wody.
U nas sprawdziło się:
- dużo wody!
- zero słodyczy, kakao, ryżu, gotowanej marchewki, chrupek kukurydzianych (oraz wszelkich wafelków, paluszków i innych zapychaczy)
- ograniczenie bananów i białego pieczywa
- kisielek z siemienia lnianego (łyżeczka siemienia zalana 1/4-1/2 szklanki gorącej wody, wymieszać, ostudzić, można do smaku dodać np. odrobinę jakiegoś soku, ale moja córa wolała sam)
- przegotowana woda z cytryną i miodem (lub ksylitolem) na czczo,
- kiwi, śliwki (świeże, suszone, kompot), winogrona, arbuz, czereśnie (które moja córka zjada z pestkami 😱😱😱)
- surowa marchewka
- orzeszki, słonecznik, migdały
- jogurt naturalny, kefir
- owsianka, mleko owsiane,
- kasze gruboziarniste
- kiszonki
LEKI
Laktuloza, makrogole, probiotyki. Mają one za zadanie rozmiękczyć stolec i ułatwić jego usunięcie z organizmu. Powinno się je stosować zgodnie z zaleceniem lekarza, który ustala dawkę startową i stopniowo ją zmniejsza (w zależności od postępów kuracji). Musicie wiedzieć, że przy zaparciach nawykowych nie pomoże jednorazowe/sporadyczne podanie tych leków. Zapominanie o przykrych doświadczeniach związanych z kupą oraz nabranie nowych przekonań, że wypróżnianie się jest czymś normalnym, to długotrwały proces, który może trwać kilka tygodni, a nawet miesięcy czy lat (te leki nie uzależniają i nie rozleniwiają jelit).
Dla mnie ostateczną ostatecznością było podanie czopka glicerynowego (zdarzyło mi się 2 razy w ciągu ponad roku). Wiem, że niektórzy uważają je za skuteczne rozwiązanie, ale moim zdaniem potęgują nieprzyjemne odczucia związane z wypróżnianiem, dlatego unikałam ich jak ognia.
AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA
Ruch stymuluje jelita do pracy, a dzięki temu pomaga w regularnym wypróżnianiu się.
WSPARCIE EMOCJONALNE
Zrozumienie, dużo tulenia (jeśli dziecko tego potrzebuje, to nawet w trakcie robienia kupy), zaakceptowanie tego, że nasze dziecko ma taki problem i że dla niego to też jest ekstremalnie trudna sytuacja, budowanie atmosfery bezpieczeństwa, spokój, cierpliwość, zero presji, nacisków i poganiania, “wrzucenie na luz”, umiejętność wyczucia tego “złotego środka” – czyli ile o tej kupie (gadania, bajek, tłumaczenia, przypominania) będzie wspierające, a ile to już będzie presja.
Zwróćcie uwagę na to, by absolutnie nie ośmieszać dziecka (np. “Taki już jesteś duży, a nie potrafisz zrobić kupy?”, “wszystkie dzieci w twoim wieku już robią kupę bez problemów” itp.), nie opowiadać postronnym osobom o jego problemie, zachować dla siebie reakcje typu “fuuuj, ale śmierdzi!”, “o jaką wielką kupę zrobiłaś!”, ale też opanować swoje gesty i miny wskazujące na to, że w robieniu kupy może być coś obrzydliwego.
KSIĄŻECZKI, BAJECZKI, WIERSZYKI, PIOSENKI
Po pierwsze, aby podejść do tematu z humorem, pośmiać się, powygłupiać “z kupą w tle”, powymyślać śmieszne rymowanki, wprowadzić element zabawy. Po drugie, aby wyjaśnić dziecku jak to się dzieje, że robimy kupę, skąd ona się bierze, gdzie się znajduje, w jaki sposób „wychodzi” itd. Warto jednak mieć na uwadze, czy te aktywności nie powodują jeszcze większego napięcia wokół „kupy”.
POZOSTAŁE:
– masaże brzuszka
– ciepłe kąpiele
– karmienie piersią
– pokazywanie dziecku, że wszystkie żywe istoty robią kupę – można pozwolić dziecku towarzyszyć sobie w toalecie, można zaobserwować na spacerze jakiegoś psa czy inne zwierzę.
I to chyba tyle z rzeczy, które my stosowaliśmy, które nam pomogły pozbyć się problemu. Wszystkim rodzicom, których dzieci mierzą się z zaparciami nawykowymi przesyłam wirtualnie morze wsparcia i zrozumienia. Naprawdę wiem, jakie to jest trudne i wykańczające. Wiem, że towarzyszą temu skrajne emocje: od współczucia, że taki biedny jest ten maluszek walczący sam z sobą, aż po złość, że nasze życie zostało wywrócone do góry nogami i podporządkowane kupie. Żeby wyjść ze szponów tej dolegliwości naprawdę potrzeba sporo czasu. Nastawcie się więc, że to potrwa i nie naciskajcie. Bo zbyt duża presja może tylko pogorszyć sprawę. Bo Wasza frustracja będzie odczuwana przez dziecko i na pewno mu nie pomoże. Nie bagatelizujcie objawów – im później zaczniecie leczenie, tym dłużej ono będzie trwało. I wreszcie – jeśli robicie wszystko, co możliwe, jesteście pod opieką lekarza, ale nic nie posuwa się do przodu, albo nie potraficie dotrzeć do Waszego dziecka, czujecie, że ono się zablokowało, nie bójcie się skorzystać z pomocy z psychologa dziecięcego. Może się okazać, że będzie to kluczowe ogniwo. Powodzenia!!!
Jeśli potrzebujesz wsparcia w zakresie moczenia lub zaparć nawykowych, to chcę Cię poinformować, że ukończyłam szkolenie organizowane przez Magdalenę Komstę i Karlę Orban „Zaparcia nawykowe i moczenie” i chętnie Ci pomogę 🙂

Jeśli z zaciekawieniem przeczytałaś/eś ten artykuł, pomóż mi proszę trafić z nim do większej ilości czytelników. Będę wdzięczna za każdy komentarz, polubienie na FB/IG oraz udostępnienie. Bez tej aktywności odbiorców, trudno jest przebić się przez internetowe algorytmy. Dziękuję z góry!