Długie karmienie piersią to jeden z budzących najwięcej emocji aspekt karmienia piersią w ogóle. Nieczęsto można się spotkać z widokiem karmionego piersią kilkulatka. Nasze społeczeństwo zatem nie ma zbyt wielu okazji, by poznać to zjawisko. A jak nie znamy, to się obawiamy, krytykujemy, wytykamy palcami, wróżymy problemy. Wokół tego tematu narosło mnóstwo mitów, z którymi pasjonatki karmienia piersią próbują walczyć. W Internecie znajdziecie wiele wartościowych artykułów obalających te mity, dlatego nie będę się już powtarzać (na ten temat pisała m.in. Magda Komsta, Hafija, Agnieszka Stein, był także poświęcony temu tematowi numer 4/2018 Kwartalnika Laktacyjnego). Napiszę za to jakie są moje osobiste doświadczenia związane z długim karmieniem, jako że należę do zaszczytnego grona mam, które się na nie zdecydowały 🙂
Zacznijmy od tego, ile to jest “długo”? Według wytycznych WHO niemowlęta przez pierwsze 6 miesięcy swojego życia powinny być karmione wyłącznie mlekiem mamy. Następnie, poza wprowadzonymi pokarmami rozszerzającymi dietę, zaleca się kontynuowanie karmienia piersią do drugiego roku życia lub dłużej – tyle, ile mama i dziecko tego potrzebują. Co ważne, “nie istnieje górna granica długości oraz nie ma dowodów na szkodliwość w sferze psychiki lub rozwoju przy karmieniu piersią w trzecim roku życia lub później” (Amerykańska Akademia Pediatryczna).
No więc teoretycznie długie karmienie piersią zaczyna się po skończonym drugim roku życia dziecka. TEORETYCZNIE. Bo niestety czasem mam wrażenie, że w naszej kulturze powyżej 6 miesięcy już jest odbierane jako “długo”. Wiele matek nie przyznaje się, że karmi dłużej, bo boi się wyśmiania, obgadywania, krytyki lub nie ma ochoty być uznana za wariatkę, słuchać “dobrych rad” i tłumaczyć się do kiedy zamierzają karmić. A wiecie, że normą dla naszego gatunku jest odstawienie od piersi w wieku 2,5-7lat?! Więc może pozwólmy decydować o długości karmienia piersią samym zainteresowanym, czyli mamie i dziecku. Bo raz, że to jest tylko i wyłącznie ich sprawa, a dwa – mleko mamy jest wartościowe dla dziecka na każdym etapie karmienia, dodatkowo karmienie piersią niesie szereg korzyści zdrowotnych dla mamy.
To teraz trochę prywaty.
Po bardzo trudnym początku karmienia piersią przy starszej córce, postanowiłam, że skoro udało mi się wywalczyć to karmienie mimo przeciwności, to będę karmić dopóki Ona będzie chciała. Ostatecznie wyszło na to, że karmiłam ją 3 lata i 8 miesięcy. Nie było to klasyczne samoodstawienie, bo jednak to ja wyszłam z inicjatywą. Stało się to, gdy byłam w drugiej ciąży – ból piersi przy karmieniu bardzo dawał mi się we znaki od samego początku. Gdy zaczęłam ograniczać karmienia w ciągu dnia, córka całkowicie je odrzuciła. Zostały nam karmienia do zasypiania, nocne i na “dzień dobry”. One też stopniowo znikały, i tym sposobem nie doczekałam do tandemu (jednoczesnego karmienia starszaka i noworodzia), chociaż dopuszczałam taką opcję, bo byłam ciekawa jak to jest 😉 I choć nie obyło się bez żalu, to w miarę łagodnie udało nam się pożegnać z “cycusiem”.
Był to dla mnie niesamowity czas budowania więzi, bliskości, wieeeeelu godzin spędzonych z córką w ramionach, patrzenia sobie w oczy, przytulania, chwil relaksu i refleksji…
Zdarzały się oczywiście również trudniejsze momenty. Zmęczenie, znużenie, brak wsparcia i zrozumienia ze strony najbliższych, głupie uwagi, “grożenie” że nigdy nie uwolnię się od dziecka, że ono nigdy się nie usamodzielni… Dobijało mnie też, że gdy pojawiały się problemy typu próchnica, niechęć do jedzenia, czy brak gotowości do zasypiania bez mamy, zawsze pierwszym winowajcą wg innych było karmienie piersią. Co ciekawe, po odstawieniu – tak jak przypuszczałam – nic się zmieniło. No, oprócz próchnicy, bo ją udało się wyleczyć jeszcze w czasie, gdy córka była karmiona i więcej się nie pojawiła. Wkurzały mnie pytania “jak długo jeszcze?”, “po co takiemu dużemu dziecku pierś?”, “robisz to dla siebie, bo przecież ona tego już nie potrzebuje”. Zupełnie jakbym jej wciskała tego cycka na siłę! Wyzwaniem był także guz, który pojawił się w mojej piersi, ale i z tym dałyśmy sobie radę. USG, biopsja, a nawet chirurgiczne usunięcie go – to wszystko udało się pogodzić z karmieniem! 🙂
Nie żałuję ani jednej chwili, którą poświęciłam na karmienie piersią. Zresztą teraz karmię drugą córkę – zobaczymy ile tym razem dobijemy 😉
Najważniejsze DLA MNIE zalety długiego karmienia piersią:
💙 cudowna bliskość, chwile “tylko dla nas” – tak wiem, że nie karmiąc piersią również można zbudować fajną więź, aczkolwiek uważam, że w tym sposobie jest coś wyjątkowego 🙂
💙 momenty wyciszenia, wyregulowania emocji – i moich, i córki; świetnie działało na wszelkie złości i histerie, zwłaszcza w okresie tzw. buntu dwulatka – wybawienie 🙂 Wiele osób zarzuca, że przez to, że wykorzystuje się karmienie do uspokojenia, dziecko nie uczy się innych strategii radzenia sobie ze złością, że “zajada stres”. Jest to bzdura. Pierś to nie tylko jedzenie i tutaj raczej względy bliskości grają pierwsze skrzypce. Poza tym, dzieci obserwują nas i nasze sposoby na uspokojenie, rozmawiamy o trudnych uczuciach, tłumaczymy je, a dzieci po prostu dojrzewają do coraz lepszego radzenia sobie z tymi emocjami
💙 wychodząc z domu/na rodzinną imprezę/do restauracji/na wycieczkę nie miałam stresu, że córka zgłodnieje, że nie będzie do jedzenia niczego, co ona lubi. Zazwyczaj byłam przygotowana z jakimiś zdrowymi przekąskami lub zabierałam jej ulubione jedzenie “na wynos”, ale w razie czego ZAWSZE miałam pod ręką również mleczko – ciepłe, z idealnym składem i gotowe do podania 🙂
💙 nadal wartościowy posiłek – zawsze fajnie popić zupę czy kotleta mlekiem mamy ;D a że moje dziecko należy raczej do żyjących energią słoneczną, to dzięki mleku, nie martwiłam się tym, że nie dojada. Wiele razy słyszałam, że ona nie je dlatego, że zapycha się mlekiem z piersi, i że powinnam ją już odstawić. No cóż, córa nie pije mojego mleka od ponad 5 miesięcy, (a w ciągu dnia jeszcze dłużej) i jakoś nie zauważyłam wielkiej zmiany w jej apetycie. Z tym, że teraz trochę się martwię o to, czy zaspokoi potrzeby swojego organizmu… O wartości długiego karmienia piersią najsilniej jednak przekonałam się, gdy podczas pobytu w szpitalu obie zaraziłyśmy się rotawirusem….i moje mleko to była jedyna rzecz, którą Mała chciała jeść i pić przez te kilka najtrudniejszych dni!
💙 najłatwiejszy sposób na usypianie – czy na drzemkę, czy na noc, czy z kołysanką, czy podczas czytania książeczki 🙂
💙 “bezpieczna baza”, w której dziecko może się schronić przed światem, nadmiarem bodźców, natarczywymi “ciotkami”, albo gdy czuje się smutne, zmęczone, chore, sfrustrowane czy wściekłe
💙 zdrowotne zalety długoterminowe, zarówno dla córki (przeciwciała odpornościowe, programowanie metabolizmu, profilaktyka otyłości, cukrzycy, chorób serca, układu pokarmowego, stwardnienia rozsianego), jak i dla mnie (profilaktyka raka piersi, jajników i szyjki macicy, cukrzycy, osteoporozy, reumatoidalnego zapalenia stawów, chorób tarczycy, wystąpienia udaru)
💙 wspomaganie rozwoju aparatu mowy – ssanie piersi jest świetnym ćwiczeniem dla mięśni twarzoczaszki! I wbrew opiniom niektórych logopedów, nie opóźnia nauki mówienia. Bo przecież te kilkulatki normalnie uczą się gryźć i żuć, jedzą normalne pokarmy, a mleko jest tylko dodatkiem. Z pewnością nie jest to reguła, ale moja córa mając 18 miesięcy gadała już zdaniami
💙 uniwersalny lek przeciwbólowy – pomaga w chorobie, leczy bóle fizyczne, z egzystencjonalnym też nieźle sobie poradzi 😉
Jestem świadoma tego, że długie karmienie piersią nie wszystkim pasuje, nie każda mama się w tym odnajdzie. I to jest ok. O długości karmienia ma prawo decydować i dziecko, i mama. Ale jeśli są takie kobiety, które chcą to robić dłużej niż przeciętnie, to jest to ICH sprawa. I serio, aż przykro się robi czytając internetowe komentarze pod artykułami o tej tematyce – tyle jadu i chamstwa wylewa się na Mamy, które po prostu działają zgodnie z naturą. Dlatego moim zdaniem tak ważna jest promocja karmienia piersią. Im bardziej “opatrzy” się widok dziecka ssącego pierś (nie ważne w jakim wieku), tym większa jest szansa, że zacznie być to postrzegane jako NORMALNE.
Foto: EveArt Studio https://www.facebook.com/fotografia.dziecieca.portretowa.krosno/
Jeśli z zaciekawieniem przeczytałaś/eś ten artykuł, pomóż mi proszę trafić z nim do większej ilości czytelników. Będę wdzięczna za każdy komentarz, polubienie na FB/IG oraz udostępnienie. Bez tej aktywności odbiorców, trudno jest przebić się przez internetowe algorytmy. Dziękuję z góry!
No brawo! Podpisuje się pod każdym słowem ! Trzeba promować karmienie piersią, ale nie noworodka , bo z tego, ze jest ważne większość ludzi zdaje sobie sprawę. Po porodzie zwykle słyszymy „karmisz?”, co oznacza ze pytający ma świadomość wartości pokarmu matki dla nowonarodzonego. Niestety po kilku miesiącach już nie ma ani tej świadomości , ani chęci wsparcia w kp a wrecz przeciwnie zaczynaja się sugestie na temat odstawienia od piersi czy przestawienia na butelkę – niepojęte ! skoro do tej pory moje mleko było lepsze niż sztuczne, to czemu po np.pół roku sztuczne ma być lepsze niż moje ?! Droższe , dużo droższe, wciąż gorsze od mojego a mimo to tak chętnie wszyscy zamienili by tego mojego cycka na mleko z proszku. 🙁
Rozpisałam się , ale ważne żeby pisać o tym ze karmienie 2 czy 3 lata to nic złego , wrecz przeciwnie – samo dobro !
Masz rację!
Marketing mleka modyfikowanego jest tak silny i wszechobecny, że bardziej naturalne dla wielu ludzi wydaje się podanie dziecku butelki ze sztucznym mlekiem, niż po prostu piersi!!!
Karmienie piersia to nie tylko wyzwanie dla poczatkujacej mamy, ale takze dla jej malenstwa. Karmienie piersia – zalety, pierwsze karmienie, ulozenie matki i dziecka, czas karmienia, odstawienie.