Wszyscy chcemy, żeby nasze dzieci były samodzielne.
Zdarza się, że popadamy ze skrajności w skrajność – albo oczekujemy rzeczy, na które rozwojowo nasze dzieci jeszcze nie są gotowe, albo wręcz przeciwnie – wyręczamy je, bo ciągle nam się wydaje, że są za małe, że jeszcze nie potrafią.
Trudny to temat. Ale warto szukać tego złotego środka. Warto wykorzystywać fazy na „ja siam”, „ja siama” Warto dawać przestrzeń do popełniania błędów, do rozlanej wody, zaplątanych sznurówek, koszulki ubranej na lewą stronę, niedokładnie wytartej podłogi i tak dalej.
I warto pamiętać, że to, że chcemy zachęcać dzieci do samodzielności, nie oznacza, że musimy im odmawiać pomocy. Że jeśli rano spieszymy się do wyjścia, to wcale nie musimy „prowokować” dantejskich scen, bo dziecko „musi się nauczyć samo ubierać”. Zdecydowanie lepiej po południu pobawić się w przebieranki – przećwiczymy te same umiejętności, w bardziej komfortowych warunkach i oszczędzimy sobie stresu, a dziecku łez.
Obserwowanie, naśladowanie, modelowanie i zabawa to kluczowe pojęcia w kwestii samodzielności. Bez obaw – DZIECI MAJĄ POTRZEBĘ BYĆ SAMODZIELNYMI. Tylko wszystko w swoim czasie i z naszym wsparciem