Kraina Bliskości

Gdy dziecko WYMUSZA płaczem…

Nie ten kubek? Płacz.
Nie chce się ubrać? Płacz.
Zabierasz nóż z ręki? Płacz.
Nie pozwalasz wygrzebywać ziemi z doniczek? Płacz.
Czas wracać do domu z placu zabaw? Płacz.

Brzmi znajomo? 🙂 Obstawiam, że tak, bo większość rodziców małych dzieci przez ten etap przechodzi. Trudny etap. Bo zapewne bywają takie dni, że jedna afera, goni kolejną. Że ten płacz w zasadzie trwa od rana do wieczora z małymi przerwami 😉 

I co najczęściej tacy wyczerpani, sfrustrowani, bezsilni rodzice myślą (albo co podpowiada im otoczenie)? 
Wymusza. Manipuluje. Wchodzi na głowę. Trzeba mu/jej pokazać, kto tu rządzi. Rozpuszczony bachor. Jak raz odpuszczę, to potem sobie nie poradzę. Co z nim/z nią jest nie tak? Inne dzieci się tak nie zachowują.

Yyy…serio? Większość dzieci w wieku powiedzmy 1-3 lat (a zwykle nawet o wiele dłużej) płacze, krzyczy, wrzeszczy, rzuca się na podłogę, bije, kopie, gryzie, pluje, rzuca przedmiotami.
Dlaczego? Bo inaczej nie potrafią dać nam znać, że coś im nie pasuje. 

Co więc robić, gdy dziecko wymusza płaczem?

Na samym początku, najważniejsze będzie przyjęcie do wiadomości tego, że małe dzieci NIE WYMUSZAJĄ. Ich układ nerwowy jest po prostu jeszcze za słabo rozwinięty, żeby przeprowadzić tak skomplikowane operacje myślowe (zrozumieć związek przyczynowo-skutkowy → ustalić oczekiwany efekt –> zaplanować, co muszą zrobić, aby przekonać dorosłego, do zrealizowania swojego planu).

Płacz dzieci w takich momentach, to sygnał, że są zdenerwowane, smutne, rozżalone, że trudno jest im przyjąć odmowę, że nie wiedzą co innego mogłyby zrobić, że z czymś sobie nie poradziły, czy że czegoś bardzo chcą, że na czymś im szczególnie zależy.

To, że płaczą, wcale nie oznacza, że my mamy zrobić wszystko, żeby tylko płakać przestały. Musimy przecież brać pod uwagę ich bezpieczeństwo oraz własne granice.

Co zatem możemy zrobić, żeby  takie sytuacje ograniczyć?

  1. Zastanowić się, dlaczego właściwie nie chcemy im na coś pozwolić, czegoś dać. 
    Czy to naprawdę nasza granica? 
    Czy może przeszkadza nam tylko jakiś element tego, co dziecko chce robić?
    Czy przypadkiem nie odpowiadamy z automatu „nie”, bo np. nam jako dzieciom czegoś takiego nie wolno było robić? 
    Czy odmawiamy dla zasady, bo wydaje nam się, że dzieci muszą doświadczać zakazów?
    Czy wreszcie, jest to po prostu niebezpieczne i nie ma dyskusji?
  1. Pozwolić  – ale w określonych warunkach: w innym miejscu/z innymi elementami (np. rozlewać wodę – ale w wannie; dotknąć gorącego – ale pod kontrolą i w takiej temperaturze, która nie poparzy, a dziecko poczuje, że jest gorące; rzucać zabawkami – ale do wyznaczonego koszyka).
  1. Dostosować przestrzeń do dziecka – tak, żeby niebezpieczne rzeczy (czy takie, których po prostu nie chcemy dzieciom udostępniać), były poza ich zasięgiem.
  1. Zaproponować alternatywną aktywność, zainteresować czymś innym.
  1. Wziąć trudne emocje “na klatę”, pomóc przez nie przejść, zrozumieć je, wspierać malucha, utulić, a kiedy emocje opadną – wytłumaczyć dlaczego nie możemy się zgodzić.

Polecam także rozważyć w takich sytuacjach, czy więcej swoich zasobów stracimy, gdy pozwolimy dziecku na to, czego chce – jednocześnie naginając zasady lub swoje granice (np. pozwolenie na wyciągnięcie wszystkich chusteczek higienicznych z pudełka i późniejsze ich zbieranie/składanie), czy może więcej będzie nas kosztowało wspieranie malucha w trudnych emocjach (gdy się na to nie zgodzimy). 

Może się zdarzyć, że czasami łatwiejsze będzie dla nas odpuszczenie (i pozwolenie np. na ten bałagan) niż zderzenie się z dziecięcą aferą. 

I od razu dodam, że taka sytuacja wcale nie musi oznaczać, że jak raz pozwolimy, to już zawsze musimy się na to godzić. Innym razem możemy mieć więcej sił, cierpliwości, gotowości do wsparcia dziecka i będziemy mogli “pozwolić sobie” na wytrwałą obronę swoich granic. W dorosłym życiu też nie zawsze jesteśmy konsekwentni. Zdarza nam się zmieniać zdanie, zdarza się, że ktoś przekona nas do swojego pomysłu mimo, że początkowo byliśmy przeciwni, zdarza się, że nie byliśmy świadomi jak bardzo komuś na czymś zależy, dopóki np. nie zaczął płakać.

Pamiętajmy, że dzieci to nie potwory czyhające na nasze słabości. One nie chcą nami rządzić i manipulować. To mali ludzie, którzy z natury dążą do tego, by z nami współpracować. Ale oprócz tego, dbają też o swoje potrzeby. A umiejętności ich wyrażania mają jeszcze znacznie mniejsze niż my-dorośli. Dlatego, choć intencje mają zawsze dobre, to droga do ich realizacji bywa trudna, wyboista i…głośna 😉 Dajmy im nasze zrozumienie i mądre wsparcie, a nauczą się jak sobie radzić, gdy nie wszystko idzie po ich myśli.

Jeśli z zaciekawieniem przeczytałaś/eś ten artykuł, pomóż mi proszę trafić z nim do większej ilości czytelników. Będę wdzięczna za każdy komentarz, polubienie na FB/IG oraz udostępnienie. Bez tej aktywności odbiorców, trudno jest przebić się przez internetowe algorytmy. Dziękuję z góry!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *